Kontakt

Przypisy:

1) Marek Miller, reporter. Handel praski tak się rozwinął, że z Prus przyjeżdżali kupcy w celu nabywania na Pradze wołów dla ludności niemieckiej. Pierwsze ślady handlu wołami na Pradze sięgają czasów z przed lat dziewięćdziesiątych osiemnastego wieku. Żydówka – działaczka z końca XVIII wieku, Temerla, zanim zaczęła handlować lasami, uprawiała hurtowy handel wołami. Podobnież wołami handlowała druga żydówka, słynna ongi na Pradze żona wielkiego uczonego w Talmudzie rebe Zale, który po całych dniach studiował księgi religijne, zdając na żonę handel i utrzymanie domu. O tej żydówce opowiadają żydzi prascy, że miała zawsze rękawy o wiele dłuższe od ręki, a to dlatego, że przy "ubijaniu" interesu, gdy zwyczajem przyjętym na targu, uderza się w rękę na szczęście, - nie była zmuszona dotknąć ręki mężczyzny, bo to grzech w pojęciu żydowskiem; podawała więc rękę przez rękaw...

2) Stefan Bujak. Bazar J. Różyckiego, ówczesnego właściciela apteki i posesji przy ul. Targowej, powstał w roku 1883. [...] Informuje o tym [...] źródłowa książka, wydana w roku 1939 nakładem Wydziału inspekcji handlowej Zarządu Miejskiego w Warszawie i oparta na materiałach posiadanych przez tę instytucję: Witold Kaczyński i Jan Nowak, Zarys historii rozwoju i roli targowisk i hal miejskich w Warszawie. Stron 96 (zob. 32) [...] Kim był Różycki? Mieszkaniec Pragi, 82-letni p. Ryszard Koch informuje nas niezależnie od cytowanej książki: "Był milionerem, właścicielem dwóch kamienic, miał bardzo znaną aptekę na Pradze". Doszedł do majątku przez otrzymanie ulg podatkowych za udostępnienie swych gruntów na stragany i wykorzystał doskonale tę szansę. Zyskał sobie przy tym miano obywatela zasłużonego dla rozwoju miasta i sympatię ludności jak Kercelii ze swym Kercelakiem.

3) Lea Muszyńska-Grynsztejn. Moi rodzice urodzili się na Pradze. Moja matka nazywała się Frejde Tojbe (z domu Grynsztejn), a mój ojciec Mojsze Rozensztejn. Z zawodu był introligatorem. Mieszkaliśmy na [ulicy] Ząbkowskiej 12. Moimi teściami byli Szyon i Małkełe Grynsztejnowie. Ich córka, Pola Rotfeder, która przeżyła całą wojenną zawieruchę, żyje teraz w Hajfie. Brat mojego ojca, Jona Rozensztejn, miał księgarnię na Brukowej 12. Zbierała się tam syjonistycznie nastawiona młodzież i prowadziła gorące dyskusje na temat Erec-Jisroel. Wielu z tych marzycieli w końcu osiadło w Kraju. Między nimi – mój maż b.p. Szlojme Grynsztejn, będący jednym z pierwszych praskich idealistów, który w roku 1920 przybyli do Erec-Jisroel (ja – w roku 1926). Pracował tam przy budowie szosy Tyberiada-Samach, a później był jednym z pierwszych pracowników kolei. Pracy nie opuścił aż do ostatniego dnia swojego życia. W wojnie wyzwoleńczej straciliśmy naszą najstarszą córkę b.p. Jordanę. Moja młodsza córka, Cipora, oby długo żyła, wyszła za mąż za Maksa Kronenberga, syna Awroma i Chawełe Kronenbergów, którzy mieszkali na Brzeskiej 13. (Cipora jest wnuczką Szymona i Małkełe Grynsztejnów – jedyną, która została przy życiu po hitlerowskiej Zagładzie). Mój zięć, Maks Kronenberg, który niejako cudem uratował się z nazistowskiego piekła, napisał dla Jad wa-Szem (Yad Vashem) duże dzieło o swoich  przerażąjących wojennych przeżyciach. Mieszka teraz razem ze swoją rodziną w Kalifornii. Moich rodziców sprowadziłach w Erec-Jisroel w 1936 roku. Zmarli tam w podeszłym wieku. Byliśmy bardzo dużą rodziną – zarówno ze strony ojca, jak i ze strony matki: dziadkowie, babki wujowie, ciotki, synowie, córki, zięciowie, synowe, szwagrowie, wnuczęta – pamiętam ich wszystkie imiona, ale – niestety – prawie wszyscy zginęli z rąk hitlerowskich zbrodniarzy. Nigdy ich nie zapomnę.

4) Adam Dylewski - Ruda, córka Cwiego. Historia Żydów na Warszawskiej Pradze. Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2018r. s. 332. Manas Ryba zmarł 7 listopada 1938 roku; 9 listopada odbył się jego pogrzeb na cmentarzu żydowskim na Pradze. Pozostawił wdowę Libę Ruchlę z domu Bucholc. Liba Ryba była założycielką i długoletnią prezeską Towarzystwa Wspierania Biednych Położnic z siedzibą przy ulicy Kępnej 13. Mana Ryba miał też synów (między innymi Chaima vel Henryka Rybę oraz Simona Rybę, kolejnych dyrektorów teatru Scala - ważnej sceny jidzysz przy ulicy Dzielnej 1) oraz córki; łącznie dziesięcioro dzieci. Kamienica z 1867 roku przy ulicy Targowej 56 została wzniesiona jako dom dochodowy przez Karola Juliusza Mintera. W 1901 roku nabyłją opisany już Manas Ryba - kierownik bazaru Różyckiego. Poza mieszkaniami mieściły się tutaj między innymi czynny od 1914 roku sklep z farbami malarskimi Wolfa Białogórskiego oraz - w międzywojniu - duże przedsiębiorstwo handlujące mąką Berek Jonisz i S-ka, kierowane przez Berka Jonisza i Pesę Gitlę Grabie.

5) Adam Dylewski - Ruda, córka Cwiego. Historia Żydów na Warszawskiej Pradze. Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2018r. s. 332. Bazar Różyckiego przejął cały handel uliczny odbywający się wcześniej przy Targowej. Powstał on na parcelach Juliana Różyckiego o łącznej powierzchni 10 tysięcy metrów kwadratowych (poszerzenie do 15 tysięcy metrów kwadratowych nastąpiło po 1945 roku). Wedle ustaleń Janusza Sujeckiego w lipcu 1882 roku bazar zajmował tylko działkę przy Targowej 54, w sierpniu dołączono parcele Ząbkowska 8 i 10, a w 1886 roku - Brzeska 23 i 25 (wiele placów w tej okolicy stało pustych po tragicznym pożarze Ząbkowskiej w czerwcu 1886, wywołanym prawdopodobnie przez piromana). Podawana zatem data utworzenia bazaru w 1901 roku odnosi się nie do jego faktycznego zaistnienia, tylko formalnej rejestracji (być może przeprowadzonej przez Manasa Rybę, stąd legenda o jego sprawczej roli w powstaniu targowiska). Ale to sam Różycki był inicjatorem utworzenia bazaru. Prawdopodobnie wziął pod uwagę nieco wcześniejsze próby zorganizowania targowiska na roku Targowej i Ząbkowskiej prowadzone przez Moszka Wajsblatta, mimo że zakończyły się one niepowodzeniem. Wiadomo też, że w 1890 roku współpracował z Józefem Kercellim, który przyczynił się do powstania targowiska miejskiego na Woli, tak zwanego Kercelaka. Wejścia na bazar strzebła brama z kutego żelaza. Po 1897 roku postawiono przy niej niebieski blaszany kiosk w kształcie ogromnego syfonu (7 metrów wysokości, 2,5 metra średnicy), stanowiący jednocześnie reklamę wytwórni wód mineralnych Różyckiego, ulokowanej zresztą w bezpośrednim sądziedztwie - pod adresem Targowa 156/157 (obecnie Targowa 50/52). W międzywojniu kiosk w syfonie prowadzony był przez Szymona i Małkę Grynsztajnów z Targowej 56.

6) Adam Dylewski - Ruda, córka Cwiego. Historia Żydów na Warszawskiej Pradze. Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2018r. s. 332. Wiele cennych pożydowskich kamienic zachowało się przy ulicy Ząbkowskiej, w międzywojniu nieco na wyrost nazywanej "praskimi Nalewkami". Stoją one przede wszystkim na odcinku początkowym, w okoilcach skrzyżowań z Targową i Brzeską. Ząbkowska od dawna miała duże znaczenie komunikacyjne i handlowe, jeszcze w czasach I Rzeczypospolitej była określana jako "wielka ulica (trakt) na Litwę przez Ząbki". Sprzyjało to osadnictwu żydowskiemu, które w drugiej połowie XIX wieku zyskało tu niezwykle rozbudowany pod względem społecznym i masowy charakter. Pusty dzisiaj narożnik pod adresem Ząbkowska 1 wypełniał uwieczniony na wielu fotografiach oryginalny drewniany budynek, związany przez lokalne legendy ze Szmulem Zbytkowerem, a będący w istocie chyba dawnym dworkiem (Korzeniowskich?), później rozbudowanym o nieco prowincjonalne kramnice, tworzące nakryty wspólnym dachem zespół podcieni przeznaczony na kramy oraz izdebek stanowiących ich zaplecze. W 1869 roku przeważały tu jatki mięsne, należące między innymi do Łai Karmelin, Eliasza Kaufmana i Majera Kerszenberga. "Dworek" rozebrano w latach dwudziestych, a na jego miejsce ówcześni właściciele działki - rodzina Różyckich - wystawili kolejny drewniak, opisany w 1945 roku przez Biuro Odbudowy Stolicy jako nowy, parterowy, o funkcji sklepowej, nadający się do remontu. Ostateczna rozbiórka obiektów stojących na nieparzystym narożniku Ząbkowskiej i Targowej nastąpiła prawdopodobnie pod koniec lat czterdziestych albo nawet później.

7) Adam Dylewski - Ruda, córka Cwiego. Historia Żydów na Warszawskiej Pradze. Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2018r. s. 332. Znaczną wartość historyczną prezentuje zabudowa ulicy Brzeskiej, powstała na przełomie XIX i XX wieku, głównie w skutek inwestycji kamieniczników Żydów z przeznaczeniem na masowe mieszkania dla handlarzy, kolejarzy, dorożkarzy i robotników fabrycznych. Po 1905 roku pojawiło się na niej też kamienic dla bardziej zamożnych, o wyższym standardzie wykończenia. Brzeska przetrwała w całości okupację niemiecką, natomiast po 1945 roku uległa znacznej dewastacji.


 

Grób rodziny Różyckich na warszawskich Powązkach, (kwatera 36, rząd 5, miejsce 15-16), 2016 r.

fot. Leszek Nurzyński, LR

"Wiadomości Farmaceutyczne" nr 5 z 05.1919 z nekrologiem Juliana Różyckiego

"Wiadomości Farmaceutyczne" nr 5 z 05.1919 z nekrologiem Juliana Różyckiego

Piotr Kulesza

prawnik, student LR

W rok po odzyskaniu niepodległości, 25 kwietnia 1919 r. zmarł Julian Różycki. Został pochowany na Powązkach. W kondukcie pogrzebowym szły tysiące ludzi, a o sympatii, jaką zdobył sobie w środowisku żydowskich kupców, może świadczyć niezwykły fakt obecności licznej grupy żydowskich płaczek. Ceremonie pogrzebowe w kościele św. Floriana trwały 2 dni.
 

Po jego śmierci, w maju 1919 r., "Wiadomości Farmaceutyczne" pisały: "Różycki był obdarzony wrodzonym spokojem – zaletą bardzo cenną w stosunkach towarzyskich i koleżeńskich. Pomimo znacznej zamożności – skromny bardzo i nie szukający rozgłosu. Jako obywatel wytrawny, umysłem wiele dziedzin obejmujący, był ceniony i poważany".

Mieszkańcy Domu Weterana usytułowanego na rogu Floriańskiej i Jagiellońskiej, ok. 1938 r., fot. R. Wojciechowski

Jacek Kurczewski

socjolog

W sierpniu 1915 r. wojska niemieckie wkraczają do Warszawy. Wojska rosyjskie opuszczają miasto.

Podczas wojny Julian Różycki był opiekunem okręgu XV Kuratorium Obywatelskiego Rodzin Rezerwistów m. st. Warszawy.
 

Podkreśla się czynny udział kupców bazaru Różyckiego w działaniach militarnych w I wojnie światowej. O ich patriotyzmie może również świadczyć fakt, że już w wolnej Polsce zaangażowali się w opiekę nad Domem Weterana, w którym mieszkali byli uczestnicy Powstania Styczniowego. Dom ten znajdował się w pobliżu bazaru u zbiegu obecnych ulic Floriańskiej i Jagiellońskiej.

Jedna z aptek Juliana Różyckiego w kamienicy przy ul. Targowej 52 w październiku 1935 r.

Wiesław Wiernicki

pisarz, dramaturg, publicysta, felietonista

W Sarajewie 28 czerwca 1914 r. zostaje zastrzelony austro-węgierski następca tronu, arcyksiążę Franciszek Ferdynand Habsburg. Staje się to pretekstem do wybuchu I wojny światowej. Ludność Warszawy, będąca wówczas poddanymi cara Imperium Rosyjskiego, zostaje wciągnięta w ten konflikt 1 sierpnia, gdy Niemcy wypowiadają wojnę Rosji.
 

Pierwszego dnia wojny Moskale, w całej "Rosyjskiej Imperyi", zlecili wszystką wódę i spirytus, znajdujący się w monopolach państwowych, spuścić do kanałów. W Monopolu na Ząbkowskiej, na Pradze, kiedy zaczęto spuszczać gorzałę z olbrzymich cystern, ludzie rzucali się do rynsztoków, którymi płynęła wóda, z różnymi naczyniami, nawet wiadrami, aby nabrać jej jak najwięcej. Byli też tacy, którzy padli na ziemię, aby pić gołdę prosto z rynsztoków. W parę minut cała ulica była uchlana w pestkę. Kilka godzin trwały różnego rodzaju awantury i burdy, wobec których zdezorientowana policja była całkowicie bezradna.

Ulica Targowa, róg Ząbkowskiej w kierunku południowym, 1909 r., widok na skwer. Po lewej, za skrzyżowaniem z Ząbkowską stoi kamienica Ryby pod numerem 56

Ulica Targowa w kierunku północnym od Ząbkowskiej, 1914 r.

Od roku 1882, w ciągu najbliższej dekady, parcele należące do Juliana Różyckiego stały się jednym z najważniejszych bazarów na warszawskiej Pradze. Kiedy usunięto targowisko ze środka ulicy Targowej, w jego miejscu posadzono zieleń nadając ulicy charakter bulwaru podobnego do zachodnioeuropejskich. Starano się jej nadać prawdziwie wielkomiejski wygląd. Władze miejskie uporządkowały nawierzchnię ulicy, której środek zajęły starannie zaprojektowane zieleńce. Między dwoma jezdniami wyposażonymi w tory tramwajowe założono planty zadrzewione klonami, ozdobnymi klombami i fontannami. Ustawiono stylowe ogrodzenia, ławeczki dla chcących odpocząć przechodniów, oraz wysokie latarnie kształtem przypominające biskupie pastorały. Dzielnica wyraźnie szła w górę i zyskiwała na znaczeniu. Na rok przed wybuchem pierwszej wojny światowej mieszkało w niej już 190 tyś. ludzi, w tym 111,3 tyś. katolików, 53,3 tyś. wyznania mojżeszowego i 22,1 tyś. prawosławnych (jak notowała statystyka wyznaniowa podana w dziele pod red. Stefana Dziewulskiego "Warszawa t. I", Warszawa 1913).

Syfon stojący u wejścia na bazar, 1916 rok, rys. Bronisław Kopczyński; źródło Publikacja w Folderze Bazar Różyckiego, Wyd. Didasko 2002

Szymon i Małkełe Grynsztajnowie, właściciele wielkiego syfonu stojącego przed wejściem na bazar Różyckiego

Syfon rzeczywiście był ogromny, miał ok. 7 m wysokości i 2,5 m średnicy. Został sprowadzony do Warszawy w ostatniej dekadzie XIX w. (zapewne po roku 1897). Początkowo – jako że była to wówczas całkowita nowość – stanowił ozdobę i główną atrakcję wystawy przemysłowo-rolniczej w Radomiu; po jej zakończeniu został załadowany na platformę i przetransportowany na Pragę w miejsce "stałego pobytu". Stanął obok wejścia na bazar Różyckiego od strony Targowej, gdzie nadal cieszył się zainteresowaniem, stanowiąc swoiste lokalne kuriozum.(3)

W tym syfonie-kiosku sprzedawała babka, która miała śliczną córkę i chodzili tam wszyscy kupować wodę sodową, żeby popatrzeć na tę córkę.
 

 

Kiosk ten nazywano symbolicznie "syfonią praską".
 

 

 

Moi teściowie – Szymon i Małkełe Grynsztejnowie albo – jak nazywano teściową zgodnie z panieńskim nazwiskiem – Małkełe Kronenberg, posiadali ten ogromny syfon.

Lea Muszyńska-Grynsztejn

Tadeusz Szurek

płk Wojska Polskiego, społecznik, varsavianista, publicysta
 

Syfon był swoistą reklamą rozlewni wód mineralnych Różyckiego. Po prawej widoczny inny jego interes – apteka przy ulicy Wołowej, późniejszej Targowej 52, fot. NN

Jadwiga Konarska

mieszkanka Pragi

W środku syfonu sprzedawano również owoce. Wszystkie owoce jakie pani chciała. Takich jabłek, jak tam, nie widziałam potem nigdy w życiu. To były jabłka sprowadzane w beczkach, niewielkie, takie jak większe jajka, z jednej strony czerwone, z drugiej jasne.

Fragment książki adresowej z 1886 roku dokumentujący numer działki, na której znajdował się skład wód mineralnych Różyckiego

We wnętrzu syfonu sprzedawano prymitywne łakocie i napoje gazowane opatrzone reklamą: "Słodko, mokro i przyjemnie".
 

 

Woda mineralna pochodziła z wytwórni należącej do Różyckiego.

Brama bazaru od strony Wołowej (obecnie Targowa), zdjęcie wykonane najprawdopodobniej w roku 1915 lub 1916 przez grupę naukowców z Instytutu Geografii Uniwersytetu Fryderyka Wilhelma w Berlinie pod kierownictwem dr. Ericha Wunderlicha

Janusz Sujecki

historyk, varsavianista, publicysta

W 1901 czy 1902 roku przy ozdobnej bramie od strony Targowej stanął kiosk w kształcie olbrzymiego syfonu pomalowanego na niebiesko, ze srebrnym czubem. 
 

 

Korpus zbudowany był z drewna pokrytego cynkową blachą.

Typy warszawskie z początku XX wieku, rys. Juliusz Dzierżanowski

Piotr Kulesza

prawnik, student LR

Jan Kruszewski

gawędziarz praski i znawca
warszawskiego handlu

Michał Pilich

publicysta

***

W miarę upływu czasu okalające bazar ulice zostały wybrukowane, ciągnęły po nich chłopskie wozy zaopatrzone w drewniane koła obite metalowymi obręczami. Stukot kopyt zagłuszał łoskot toczących się kół. W tę melodię wpisywały się przekleństwa woźniców, rżenie stłoczonych koni, okrzyki żydowskich kupców zachwalających towar. Czasami znienacka wdzierał się gwizdek posterunkowego, który bezskutecznie usiłował dogonić kieszonkowca. Nawoływania handlarek i szmer tłumu, czasem płacz okradzionego – to była melodia bazaru. To był jeden wielki szum. Szum głosów, które można porównać do ula.

Marek Miller

reporter

Władysław Kamiński

publicysta
 

Władysław Kamiński

publicysta
 

Jan Kruszewski

gawędziarz praski,
znawca 
warszawskiego handlu

Jak byłam dzieckiem malutkim, to on, już wtedy starzec – dziadziuś taki – przychodził i zawsze mnie na kolanach sadzał bawił i śpiewał, bo ja mieszkałam nad jego apteką.

Ja jestem jubilatką. Ja jestem tu urodzona. Wszystkie kamienie tu znam. Tu na bazarze swoje inwestycje miałam, swój boks pobudowany. – Jakimi towarami Pani handlowała? – Wszystkimi, jakimi Pan chciał. – To z Pani stara handlarka długoletnia! – Nie handlarka, bo ja kupcowa, proszę pana, ja nie handlarka.

Najstarsza kupcowa bazaru Różyckiego

Ale pamiętano go również inaczej.

Julian Różycki (11.03.1834 - 23.04.1919)

Zbigniew Różycki

wnuk Juliana Różyckiego
 

Jacek Kurczewski

socjolog

Piotr Kulesza

prawnik, student LR

"Żyd z koszem" ("Żyd tragarz"), 1887, mal. Józef Pankiewicz

"Żyd tragarz", 1989. Prawdopodobnie jest to portret Manasa Ryby (1843?–1938?), tego samego modela wykorzystał Józef Pankiewicz, malując w roku 1887 obraz "Żyd z koszem", znany również pod tytułem "Żyd tragarz", mal. Aleksander Gierymski

Manas Ryba zbierał opłaty targowe i rozsądzał spory. Miał mieszkanie przy bazarze na Targowej 54. Sam Różycki na bazarze pojawiał się bardzo rzadko. Prawdziwymi pomysłodawcami bazaru nie byli jednak ani Julian Różycki, ani jego doradca Manas Ryba, lecz – jak to już wspomnieliśmy – drobni żydowscy straganiarze. Był to jeden z wielu bazarów żyjących w cieniu wielkiego targu bydlęcego. Okoliczne uliczki, Brzeską i Ząbkowską, szybko opanowali żydowscy rzemieślnicy: rymarze, szewcy, krawcy, pończosznicy, krawaciarze… Wszędzie panował tłok, ruch... Stada bydła pędzone przez wiejskich wyrostków tarasowały przejazd, wpadały hurmem na chodniki, spychały ludzi, wywołując popłoch... tamowały przejazd wozów i dorożek. Głośne przekleństwa woźniców mieszały się z rykiem przerażonego bydła. Ulicami krążyły grupy "nożowców". Gdy zapadał zmrok, łatwo było paść ich ofiarą. W szynkach, gdzie zakrapiano ubite interesy, często dochodziło do krwawych rozpraw. W świecie przestępczym Pragi niepodzielnie królowali żydowscy bossowie targu wołowego. To oni ustalali ceny na bydło, oni zbierali haracze od handlarzy, ale też i oni zapewniali im opiekę, której nie dawała policja.
 

W latach 90. XIX w. zaczęła się rozwijać na Pradze grupa alfonsów i wyzyskiwaczy żydowskich. Należeli do niej także złodzieje prascy, okradający zarówno mieszkania, jak sklepy, wozy pełne towarów i przechodniów. Tworzyli oni tzw. kolejkę (w żargonie złodziejskim), która stosowała różne środki przymusowe, pobierała haracze, wynajmowała się do pobicia, uprawiała wreszcie paserstwo. Charakterystyczne było to, że ta grupa prasko-żydowska operowała jedynie w Warszawie i okolicy, natomiast prażanom dała spokój i nikogo nie krzywdziła. Odznaczyła się też pewnym czynem "narodowo-żydowskim". Gdy mianowicie doszło do głośnej bójki między chrześcijanami a Żydami na Pradze, "kolejka" żydowska "obroniła" Żydów i od tego czasu "kolejkarze" stali się niejako urzędowymi "obrońcami" Żydów. Żydzi prascy chlubią się tym, że aczkolwiek istniało tam dużo "alfonsów" – Żydów, to jednak nie było ani jednego domu na Pradze specjalnie przeznaczonego na lupanar, na wzór wielu domów w Warszawie. Taki obowiązywał styl dzielnicy. Kim był jednak Julian Różycki, właściciel bazaru? Pochodził z żydowskiej rodziny Rozenblumów*. Jego ojciec na początku XIX w. zmienił wiarę, porzucając judaizm na rzecz chrześcijaństwa. Julian Różycki zachował jednak pamięć o swoim pochodzeniu i całe życie aktywnie działał na rzecz żydowskiej społeczności. Założył bazar, na którym każdy "obnośny" – jak ich wówczas nazywano – kupiec detaliczny, mógł wynająć wygodny stragan lub stałe stoisko.


 

 

 

 

Doszedł do majątku przez otrzymanie ulg podatkowych za udostępnienie swoich gruntów na stragany i wykorzystał doskonale tę szansę. Zyskał sobie przy tym miano obywatela zasłużonego dla rozwoju miasta i sympatię ludności.(2)
 

Różycki załatwia zgodę władz carskich na otwarcie na Pradze gimnazjum, organizuje bezpłatną czytelnię, ofiarowuje datki na budowę szpitala Najświętszej Maryi Panny.
 

Wspomaga Warszawskie Towarzystwo Dobroczynności, organizuje Kasę Groszowych Oszczędności. Zostaje założycielem Praskiej Wytwórni Wód Mineralnych oraz Towarzystwa Budowy i Eksploatacji Dróg Żelaznych Podjazdowych.
 

Doprowadza do budowy kolejki wąskotorowej łączącej Pragę z cegielniami w Markach a potem z Radzyminem.
 

Był człowiekiem zamożnym i szanowanym. Miał rzadki dar poruszania się między ludźmi. Niewątpliwie umiał sobie zjednać carskich urzędników i żydowską biedotę. Różycki prostymi gestami zyskiwał popularność na Pradze. Do żydowskiej synagogi zakupił wykwintny żyrandol, wspierał żydowski sierociniec, był też pobłażliwy dla zalegających z czynszem straganiarzy. W swoim domu przy Brukowej miał niewielki kantor, w którym wysłuchiwał przychodzących po prośbie Żydów. Ubierał się elegancko i z gustem. Jako jeden z niewielu miał przy domu wozownię. Utrzymywał parę dużych pięknych koni i stangreta. Stangret nosił piękną liberię, konie ozdobną uprząż, pojazdy były zawsze "wypucowane".
 

W 1859 roku Julian Różycki ożenił się z Franciszką Rygier, siostrą zamożnego rzeźbiarza, twórcą pomnika Mickiewicza na Krakowskim Rynku. Miał z nią czworo dzieci: Wacława, Władysława, Leona i Amelię.

  Dowiedz się więcej

W tamtych czasach nawet po smoczek czy gąbkę dla niemowlaka należało również udać się do Różyckiego, lecz nie do apteki, ale do składu aptecznego. Przy takiej monopolowej obstawie dwóch aptek i drogerii nietrudno było dojść do bazaru. Pan Różycki był finansowym potentatem Pragi. Posesje, na których znajdowały się apteki, jak również rozległe terytorium bazaru wraz z zabudowaniami – wszystko to stanowiło własność pana magistra. Oczywiście, nikt takiego posesjonata przy stole aptekarskim nigdy nie widział – od tego byli prowizorzy i laboranci, a wśród nich kierownik apteki przy zbiegu ulic Moskiewskiej i Brukowej, magister Pupko. Ten pomnażał na gwałt fortunę swego pryncypała, sprzedając wiejskiej klienteli nawet komarowe sadło czy maść maciczną.
 

Bazarem także nie zajmował się bezpośrednio pan Różycki a jego administrator, przyjaciel i zaufany zausznik – Manas Ryba. Naprawdę nazywał się Manes Rinba i krążyły legendy o jego podobieństwie do Różyckiego. Zdarzało się nawet, że często ich mylono. Manas Ryba (ur. ok. 1843 r.) początkowo był "oficjalistą" prywatnym, potem został "przedsiębiorcą". Handlował materiałami budowlanymi (tłuczeń i żwir) zajmował się również robotami drogowymi. Został jednym z filarów spółki starającej się o budowę konnej linii kolejowej do Marek. Wybrano go do Rady Żydowskiej Gminy Wyznaniowej. Choć ów kupiec i pośrednik handlowy stał się postacią wybitną w życiu gospodarczym Pragi oraz zarządcą Bazaru Różyckiego, nie ma żadnego potwierdzenia legenda o tym, że to on wpadł na pomysł założenia targowiska. Jest za to możliwe, że to on przeprowadził formalną rejestrację Bazaru w 1901 r.(4)

Julian Różycki w latach 1882-1892, fot. Aleksander Karoli / Maurycy Pusch

Jan Kruszewski

gawędziarz praski i znawca warszawskiego handlu

Jan Kruszewski (pseudonim "Jan Krusz")
o powstaniu Bazaru Różyckiego

źródło: Audycja "Syfonia praska" z 1968 roku; Archiwum Polskiego Radia

Żaden z kupców, którzy przenieśli swoje stragany na bazar Różyckiego w przeciągu najbliższych kilku lat, nic nie płacił. Później jednak właściciel zaczął pobierać opłatę. Przy bazarze i w nim samym otwarto sporo sklepów. Ogółem z tego jednego bazaru utrzymywało się przeszło 300 rodzin żydowskich. Kim był ich dobroczyńca właściciel bazaru?
 

Pan magister Julian Różycki był przez bardzo wiele lat monopolistą aptecznym na Pradze. Miał dwie apteki, jedną przy Targowej, drugą przy Szerokiej, róg Moskiewskiej. Jak się mówiło "pojadę po lekarstwo", to się od razu zaznaczało "pójdziesz do Różyckiego".

Brama bazaru od strony Ząbkowskiej, zdjęcie wykonane najprawdopodobniej w roku 1915 lub 1916 przez grupę naukowców z Instytutu Geografii Uniwersytetu Fryderyka Wilhelma w Berlinie pod kierownictwem dra Ericha Wunderlicha

Brama bazaru Różyckiego - widok od strony Targowej. Ściana po prawej stronie może należeć do kamienicy Ryby pod numerem 56. Jest to najstarsze zdjęcie bazaru Różyckiego z ok. 1892 r., po lewej kamienica Różyckiego przy późniejszej Targowej 54, która nie przetrwała drugiej wojny światowej, fot. Konrad Brandel

Kiedy władze postanawiają zamknąć na Pradze miejskie targowisko, kolejna duża grupa kupców i straganiarzy przenosi się na puste place właśnie przy Targowej. Parcela przy Targowej 54 należy do Juliana Różyckiego. Bazar na niej został oficjalnie otwarty w roku 1882, co potwierdza notatka opublikowana na łamach "Nowin" – dziennika politycznego, społecznego i literackiego. Dziennikarzowi "Nowin" zawdzięczamy pierwszy opis tego miejsca: "Bazar otworzono pomiędzy ulicą Wołową i [Brzeską – przyp. M.M.], które łączą Ząbkowską z dworcem kolei terespolskiej. Tworzy on rodzaj brukowanej ulicy, zajętej przez mnóstwo przekupek, straganów, szop z jatkami, bez najmniejszego porządku i zachowania czystości. Znaczna część straganów przeniesionych tutaj po byłym bazarze, znalazła tu gościnny przytułek, co razem wzięte znakomicie się przyczynia do zatruwania powietrza". W lipcu 1882 roku ustawiono żelazną bramę nowego targowiska. Między dwoma żeliwnymi słupkami znajdowały się napisy: BAZAR, wykonane w językach rosyjskim i polskim, poniżej dekoracja skomponowana z motywów esownic. Rosyjski i polski napis rozdzielał wizerunek syreny. Bramę wieńczyły dwa dekoracyjne proporczyki osadzone na kulach. Plac oddzielony był od ulicy Targowej ozdobnym żeliwnym ogrodzeniem. W pierwszych latach istnienia bazaru na placu rozlokowanych było siedem dużych, drewnianych, zadaszonych kramów z wieloma stoiskami. Wzniesiono je wzdłuż granic placu (dwa wzdłuż granicy północnej, jeden wzdłuż wschodniej i cztery wzdłuż południowej). Sam plac targowy nie był zabudowany. Jedynie od strony ulicy Targowej znajdowały się trzy, pokaźnych rozmiarów, drewniane kramy. Dopiero po 1910 r. bazar powoli zaczął się zapełniać licznymi drobnymi kramami w formie budek. Najwięcej wznoszono ich w bezpośrednim sąsiedztwie wejść na targowisko. Około 1910 r. wykonana została kolejna brama wjazdowa na bazar z ozdobnymi wrotami z kutego żelaza, zlokalizowana w bezpośrednim sąsiedztwie kamienicy przy ul. Brzeskiej 21.

Pierwsza strona „Nowin”, nr 206 z 28.07.1882 z informacją o założeniu bazaru przy ul. Wołowej (obecnie Targowa)

Portret Franciszki z Rygierów, żony Juliana Różyckiego, fot. Jan Mieczkowski

Portret Juliana Różyckiego, 1898 r., fot. Jan Mieczkowski

We wspomnieniach znajomych i członków rodziny Julian Różycki "od zawsze" był człowiekiem starym i poważnym (prawdziwym dziadkiem – tym bardziej, że nosił długą, siwą brodę). W stosunkach rodzinnych był raczej sztywny i oficjalny, nie wykazywał uczuć, z wnukami mało rozmawiał.

O planach likwidacji targowiska na dzisiejszej ul. Targowej Różycki dowiedział się prawdopodobnie jeszcze w latach 70. XIX wieku. Likwidacja targowiska, o którą zabiegano już wcześniej, stawała się coraz bardziej realna, bo nieczystości zostawiane przez zwierzęta oraz hałas przeszkadzały mieszkańcom czy inwestorom wznoszącym kamienice o wysokim standardzie. W 1880 r. Różycki rozpoczyna budowę nietypowej, wąskiej kamienicy ustawionej prostopadle do ul. Targowej, na posesji przylegającej od południa do kamienicy Mintera (dziś Targowa 56), tej w której później mieszkał Manas Ryba. Takie usytuowanie kamienicy umożliwiało swobodne wchodzenie z ulicy na posesję, z którą sąsiadowały inne place będące w posiadaniu Różyckiego przy ulicach Targowej, Ząbkowskiej i Brzeskiej. W 1882 r. targowisko na Targowej ulega likwidacji, a wielu kupców stamtąd przenosi swoje drewniane kramy właśnie na posesje, skupione w rękach Różyckiego (część znajduje nowe miejsce na bazarze Wiktora Dzierżanowskiego, otwartym na obecnej Targowej 66).(5)

  Drzewo genealogiczne rodziny Różyckich - kliknij, aby zobaczyć

Codziennie, punktualnie o godzinie 12:00, Julian Różycki wjeżdżał z ulicy Brukowej, gdzie mieszkał, na most Kierbedzia. Żartowano, że żandarm stojący na mostowych rogatkach po zasalutowaniu sprawdzał punktualność swojego zegarka i ewentualnie regulował go. Trasa przejazdu wiodła na Plac Zamkowy, potem do Senatorskiej, gdzie dosiadała się mieszkająca na Marszałkowskiej 136 córka Amelia, następnie jechali do rogu Wspólnej. Tam Pan Julian wysiadał i szedł na krótką wizytę do syna Władysława, który mieszkał na trzecim piętrze od ulicy, a na parterze prowadził sklep. Dalej droga wiodła do cukierni Dakowskiego przy ulicy Bagatela. Po około godzinie Pan Julian wracał tą samą trasą odwożąc córkę.

Alex Kłoś

reporter

Nie ma Bazaru Różyckiego bez dojścia, bez okolicy, bez najbliższego otoczenia, bez Aleksandrowskiej, Targowej, Ząbkowskiej, Brzeskiej, Kijowskiej. Te ulice i bazar stanowiły jeden żywy, biologiczny organizm powiązany siecią wspólnych interesów, pajęczyną ludzkich związków i nicią tajemnic. Jedni dla drugich stanowili nieodzowne zaplecze. Nierzadko gwarancję bezpieczeństwa. Ich losy związane były ze sobą na dobre i na złe. Jak wyglądały te ulice, to najbliższe otoczenie bazaru? Co widziały oczy Juliana Różyckiego, kiedy jechał nimi dorożką?(6,7)

Ulica Wołowa (dziś Targowa) na makiecie osiemnastowiecznej Pragi w Muzeum Warszawskiej Pragi. Najwyższy biały budynek, to dom Jana Krzyżanowskiego. Wzniesiony w drugiej połowie XVIII w. (rozbudowany w latach 1818-1819) jest dziś najstarszym zachowanym budynkiem mieszkalnym Pragi i graniczy z Bazarem Różyckiego jako część kompleksu Muzeum Warszawskiej Pragi, fot. Jacek Wiśniewski, Muzeum Pragi OMH

W. Z.

dziennikarz tygodnika "Świat"

Sprowadzano na targ konie prawie wyłącznie miejscowej hodowli, z dóbr w Królestwie Polskim. Dużo koni nabywali Niemcy. Cło od konia wynosiło wtedy 23 marki. Oprócz handlu wołami, końmi i cielętami, na Pradze istniał także targ zbożowy, na którym codziennie schodzili się kupcy i kupujący. Handel ten zaczął się rozwijać na Pradze przed rokiem 1846, kiedy Praga stanowiła jedyny trakt łączący się z różnymi miastami i miasteczkami Królestwa Polskiego, z których dowożono końmi zboże. Zbożem handlowali sami prawie Żydzi. Ale konkurencja między nimi była bardzo silnie rozwinięta. Liczba kupców zbożowych wzrastała niepomiernie, mimo że do najmniejszej transakcji potrzeba było kilka tysięcy rubli kapitału obrotowego. Główny handel zbożem był skupiony około stacji kolei Terespolskiej. Wielu Żydów praskich porobiło na tym handlu znaczny majątek. Po wybudowaniu kolei i dworców kolejowych na Pradze stała się ona stacją centralną i zachowała w ten sposób charakter centrum handlu zbożowego. Główną arterią dzielnicy jest ulica Targowa. Od średniowiecza ulica ta była drogą na terenie rozległego targowiska. Na jej południowym skraju odbywał się handel bydłem, co dało podstawy do nazwania w 1775 r. tego odcinka drogi ul. Wołową.

Na parę lat przed I wojną światową sprzedawano na Pradze ok. 130 000 wołów rocznie, czyli prawie 2500 sztuk tygodniowo. Na Pradze było wtedy ok. 200 kupców wołowych, z czego połowę stanowili Rosjanie, a połowę Żydzi. Równocześnie z rozwojem handlu wołami rozwinął się też na Pradze handel końmi.

Karol Mórawski

publicysta

Marek Miller

reporter

Stado wołów pędzonych ulicą Targową. Bydło rzeźne po przebadaniu weterynaryjnym pędzono na Pragę ulicami: Grochowską, Moskiewską (obecnie Zamoyskiego) i Targową. Zachowały się fotografie ukazujące przepędy przez miasto

Handel praski od dawien dawna specjalizował się w wołach, cielętach i koniach. Te ostatnie królowały na rycinach i fotografii. W rzeczywistości na targach dominowały woły. Targi odbywały się we wtorki, piątki i soboty. Poczynając już od nocy, obszerne place targowe Pragi zaczynają się ożywiać i zapełniać. Stada bydła, ogromne partie trzody chlewnej, konie cugowe, wierzchowe i fornalskie bryczki zapełniają place targowe ożywione aż do późnych godzin popołudniowych. Na Pragę zjeżdżają przybysze spoza Warszawy, upatrując w rozwoju handlu szansy szybkiego wzbogacenia się. Powstaje tu środowisko, które przejęło nadzór nad handlem mięsem dla wojska rosyjskiego, Warszawy i Europy. Po wybudowaniu Kolei Terespolskiej zaczęto przywozić woły do Terespola, a stamtąd do Brześcia Litewskiego. Wtedy już nie pędzono wołów pieszo, lecz odwożono je do Łukowa, a stąd już bezpośrednio na Pragę.(1)*(6)

Kiedy, po tym jak miniemy Polesie Wołyńskie, w oknie wagonu kolejowego przed oczyma zacznie rozwijać się panorama Ukrainy, bodajże pierwszym szczegółem, który nas uderzy, będą siwe woły stepowe, majestatycznie kroczące szóstkami u pługa, krającego czarnoziemne niwy, albo posuwające się z wolna, zaprzężone do wozów czumackich, wlokących się szlakami od hutorów i wiosek ku miastom lub stacyom kolejowym. Odkąd Warszawa stała się wielkim miastem, prawie wyłącznie spożywano mięso z owych wołów ukraińskich. Kiedy otwarto dla wwozu mięsa granicę pruską, pojawili się w Warszawie kupcy z Berlina, Wrocławia, Gdańska, czyniąc zakupy dochodzące do 1000 wołów tygodniowo.
 

Transporty kolejowe z bydłem, hen z odległych guberni cesarstwa, trafiały teraz prosto na specjalne rampy wyładowcze Dworca Terespolskiego, skąd blisko już było na tereny targowe.

Nekrolog Juliana Różyckiego, „Kurjer Warszawski”, nr 114 (wyd. wieczorne), 26.04.1919, s. 8.

Nekrolog Juliana Różyckiego, „Kurjer Warszawski”, nr 117 (wyd. wieczorne), 29.04.1919, s. 6.

Nekrolog Juliana Różyckiego, „Kurjer Warszawski”, nr 113 (wyd. wieczorne), 25.04.1919, s. 7.

"Wieśniacy z okolic Warszawy, czyli powrót z miasta po jarmarku", 1858 r., Jan Feliks Piwarski, cynkografia tonowana, Muzeum Warszawy

Rozwój kolejnictwa stworzył nową scenografię stacji kolejowych, magazynów, bocznic i wiaduktów. Do rodzącego się na Prace przemysłu podciągnięto tory. Dworce wypełniły się podróżnymi. Pasażerów podzielono na cztery klasy, oddając ówczesną strukturę społeczną.

Marek Miller

reporter

W drugiej połowie XIX w. Praga staje się miejscem intensywnego rozwoju handlu i przeładunku towarów. W 1862 r. zostaje zbudowana linia kolejowa Warszawa–Petersburg, a 4 lata później Kolej Warszawsko-Terespolska, co otwiera przed warszawskimi kupcami ogromne możliwości rozwoju i wymiany handlowej z innymi częściami Cesarstwa Rosyjskiego. Zniesienie barier celnych z Rosją w roku 1851 otworzyło nowe możliwości rozwoju dzielnicy. Na Pragę ściągali rzemieślnicy, fachowcy różnych zawodów i inwestorzy. Tu krzyżowały się szlaki handlowe z całej Europy i Rosji.

Marek Miller

reporter

Jaka to wioska? Co to za dziecko na tej wiejskiej ścieżce? Kim są trzej mężczyźni w głębi po prawej stronie? I kto do kogo wysłał tę pocztówkę? To jest praski brzeg Wisły, na Saskiej Kępie. Tylko tyle wiemy. Tak wyglądał pejzaż miejski w pobliżu przyczółku mostu Poniatowskiego, jeszcze na początku XX wieku. Gdyby obrócić się o 360 stopni, to jaka panorama roztoczyłaby się przed naszymi oczyma? Co byłoby widać z drugiej strony Wisły? Jak wyglądała wówczas Praga? A jaki był widok z Pragi na Warszawę?

Marek Miller

reporter

Brzeg praski; 1909; fot. Józef B. Ćwikiel; źródło Warszawa w Starej Fotografii, wyd. Bosz, s.12

Kupcy na bazarze Różyckiego znali swoją publikę na wylot. Kucharki i młodsze były obsługiwane na premię. Każdą honorowano z imienia: "Co panna Wikcia, czy Lodzia uważa?" Natomiast nieznanych gości traktowano nieufnie. – A pan szanowny jakie ma życzenie? – Tak sobie zajrzałem, żeby się zorientować. – A zagląda szanowny Pan do jatki jak ten Azor. Czy aby nie po kości? – Bez kości nie ma. – Ale tu wcale mięsa nie ma, a ja kupuję mięso. – Takie dostaję, takie sprzedaję. – Czy nie można by lepszego mięsa, prawdziwego, z tylnej części? – Co?! Zachciało się pani, takie mięso nie egzystuje.
 

Jak widać, traktowanie publiczności w wielu handlach było wprost niżej krytyki. Chcesz, to płać drożej niż w Warszawie, bierz, co ci daję – a nie, to wynoś się i nie przerywaj flirtu. flirt kwitnie tutaj obficie i w sklepie i w "ogonku" – a jest on w tylu gatunkach i w takich zapachach – że obrzydł przygodnym słuchaczom. Zresztą to samo można by nazwać i plotką – gdyż "flirtują" damy z damami i panowie z panami, a w ich dziwnym flircie pełno jadu i psucia i tak marnego ładu. To nie są żadne żarty, że zawiści i plotki osłabiają handel.
 

Opowieści bazaru są proste, bezpośrednie i zbytkiem sensu nie grzeszą. Jednak według Marka Nowakowskiego, naszego kapitana, sens jakiegoś epizodu nie tkwi w środku jak pestka, lecz otacza z zewnątrz opowieść, która rzuca nań światło.
 

Utworzona przez urząd zdrowia publicznego umyślna komisja do zbadania stanu sanitarnego bazaru Różyckiego na Pradze, w osobach pp. Dymarskiego i dra Niedzielskiego, uznała, iż bazar pod względem zdrowotnym i sanitarnym jest należycie utrzymany, skargi zaś niektórych osób na nieporządki sanitarne są niesłuszne. Tym przyjemniejsze dla prażan jest orzeczenie komisji, że wydali ją obywatele Warszawy.

Według spisu ulic z roku 1914 na Brzeskiej graniczącej z bazarem było 29 posesji po stronie nieparzystej i 20 numerów po parzystej. Spora część z nich należała do Żydów. Stare, parterowe zabudowania bazaru od Brzeskiej pod numerami 23/27 stoją na posesjach, które należały do Juliana Różyckiego. Spośród rzeszy kupców działających na Brzeskiej w pierwszych latach XX w. można wymienić H.W. Gesterna handlującego "ptactwem żywym" pod nr 5 czy J. Zwierza prowadzącego sklep z "towarami kolonialnymi" na Brzeskiej 17. Koniecznie trzeba wspomnieć o działającym tu młynie należącym do Schultza i Parzyńskiego na Brzeskiej 8. Przy Brzeskiej 12 od roku 1900 mieści się Szpital Kolejowy. Brzeska była prawdziwie kolejarską ulicą, powszechnie mawiano, że mieszkają tu kolejarze i dorożkarze.

Prawą stronę bazaru Różyckiego zajmował szereg jatek. Środek stanowiły przeróżne kramy i stragany. W kierunku wylotu do ulicy Brzeskiej królował dział okazji i tandety, obok drób, gołębie, króliki i inne żywe stworzenia. A tuż za nimi resort gastronomiczny. Stały tu sagany z flakami i podrobami, podgrzewanymi na miejscu. Tu na bazarze w "barze pod chmurką" serwowano również ulubione zimne zakąski: blutwurst czyli kadryl i podgardlankę. Ta jadłodajnia kategorii "S" była domeną dwóch pyskatych przekupek, które na dyskretne żądanie służyły również monopolką ukrytą wstydliwie pod spódnicą (dwie małpki czystej wyborowej). Konkurencję zakąskową stanowiły cebrzyki z minogami. Ta amatorska przekąska, która dziś [1968] stanowi drogocenny rarytas, była wtedy najtańszym przysmakiem. Okazałe sztuki kosztowały od jednej do dwóch kopiejek, mniejsze – para trzy grosze. – Pani Wielorybek kochana, czy te płotki dawno śnięte? – Nie widzisz pani, że skrzela mają czerwone? – Eh, one i za życia takie mają... Przy straganie z rybami nie było tłoku. Tzw. drobnicę przez cały dzień dostarczali z pobliskiej łachy wiślanej wędkarze i podrywkarze. Po nocnym połowie można było często dostać dobrego sandacza, węgorza czy suma. Osobny klan stanowiła na bazarze szajka farmazonów. Ci grasowali przeważnie wśród furmanek chłopskich, które lokowały się w końcu bazaru. Tu kołowano kmiotków za pomocą "klubowych" gier w trzy karty, "czarna-czerwona" lub w pasek. Metoda gry w cetno i licho miała bodaj najprostszą zasadę dla bankiera. "Jak licho to ja wygrywam,a jak cetno to wy przegrywacie". I zanim ufny partner poszedł po rozum do głowy, bankier zdążył zrobić swoje. Tu sprzedawano również fałszywą biżuterię, a czasem i prawdziwą, ale za to kradzioną. Mój sąsiad, pan Alojzy Książek, doszedł do posiadania złotego zegarka jedynie dlatego, że zapytał ostro wyrostka proponującego mu kupno: "A skąd to masz?". Początkujący doliniarz pozostawił zegarek w ręku pana Książka i uciekł co sił. Pan Alojzy legitymował się w następstwie z legalnego posiadania zegarka, pokazując ogłoszenie o znalezieniu zguby. Pomimo wspomnianych kantów bazar nie miał złej marki, powszechnie twierdzono, że handlarki nabiałem i warzywem prowadzą swój handel rzetelnie. Takie były początki bazaru Różyckiego.

Jan Kruszewski o postaciach Bazaru (m.in. Kalinoszczaku)

źródło: Audycja "Syfonia praska" z 1968 roku, Archiwum Polskiego Radia

Jan Kruszewski (pseudonim "Jan Krusz") o dziale gastronomicznym na Bazarze Różyckiego)

źródło: Audycja "Syfonia praska" z 1968 roku; Archiwum Polskiego Radia

Najstarsza kupcowa Bazaru Różyckiego

źródło: Audycja "Targowisko rozmaitości"
Mariana Bekajły i Macieja Szczepańskiego
z 1959 roku, Archiwum Polskiego Radia

Marek Miller

reporter

Marek Miller

reporter

Marek Miller

reporter

Marek Miller

reporter

Marek Miller

reporter

Marek Miller

reporter

Marek Miller

reporter

Jan Kruszewski

gawędziarz praski i znawca warszawskiego handlu

Marek Miller

reporter

Piotr Kulesza

prawnik, student LR

Piotr Kulesza

prawnik, student LR

Marek Miller

reporter

Marek Miller

reporter

Marek Miller

reporter

Marek Miller

reporter

Janusz Sujecki

historyk, varsavianista, publicysta

Jan Kruszewski

gawędziarz praski,
znawca 
warszawskiego handlu

Jan Kruszewski

gawędziarz praski,
znawca 
warszawskiego handlu

Marek Miller

reporter

Marek Miller

reporter

Marek Miller

reporter

Marek Miller

reporter

Marek Miller

reporter

Marek Miller

reporter

Za Sanacji

Prolog

Pochodzenie Juliana Różyckiego

Dziadkowie Juliana, Mikołaj (ur. około 1755 r.) i Marianna Różyccy, osiedlili się po Powstaniu Kościuszkowskim we wsi Kromnów położonej nad Wisłą, na skraju puszczy Kampinowskiej (na wysokości Czerwińska). Mikołaj po śmierci Marianny ożenił się jeszcze dwukrotnie. Pracował jako gajowy.

Ich syn Adam urodził się w Kromnowie około 1797 r. W 1817 r. wstąpił do Wojska Polskiego. Gdy zawierał małżeństwo w 1827 r. był podoficerem Kompanii Rzemieślniczej Artylerii. Kompania była zakwaterowana w Warszawie przy ul. Nowolipie. Adam ożenił się z Marianną Apolonią Żółtowską (ur. ok. 1806 r., zm. 1876 r.), pochodzącą z Torunia, „utrzymującą się ze służby” i mieszkającą także przy ul. Nowolipie. Wiadomo, że miał siostrę mieszkającą w Warszawie. Jej mąż Józef Malinowski (właściciel szynku przy ul. Leszno) był jednym ze świadków ślubu. Po Powstaniu Listopadowym Adam zmienił zawód na „majstra profesji stolarskiej”, a od roku 1837 pracował jako „technik” albo „mechanik” Banku Polskiego. Na bankowej emeryturze dorabiał naprawianiem zegarków, w tym także zegarów ulicznych i wieżowych. Zmarł w 1884 r.

Adam i Marianna mieli siedmioro dzieci. Kilkoro z nich zmarło w wieku dziecięcym. Wiadomo o życiu dorosłym tylko dwojga z nich: Juliana i Sabiny (żony rzeźbiarza Teodora Rygiera, szwagra Juliana).

Nie ma żadnych dokumentów świadczących o tym, aby Adam dorobił się jakiegoś majątku. Julian na starcie swojego życia zawodowego w 1859 r. miał tylko cenny dyplom farmaceuty. Pieniądze na odkupienie od syna i wdowy po Józefie Mrozowskim apteki przy ul. Brukowej otrzymał od przyszłej teściowej Anny II voto Witkowskiej i narzeczonej Franciszki Rygier (na miesiąc przed ślubem). Całą kwotę stanowiła pożyczka zabezpieczona na majątku ich rodziny po zmarłym mężu i ojcu - Pawle Rygier (mistrzu zduńskim). Spłatę tej pożyczki i dalsze, powszechnie znane inwestycje Julian zawdzięczał własnej przedsiębiorczości: działalności zawodowej, gospodarczej i finansowej.

Zatem nieprawdziwe są informacje o pochodzeniu Juliana podawane w różnych opracowaniach: że był bratankiem gen. Edmunda Różyckiego; pochodził z żydowskiej inteligenckiej lub rzemieślniczej rodziny Rozenblumów, która (lub sam Adam) zmieniła wiarę; był rodzinnie powiązany z łódzkimi finansistami Goldfederami; miał bliskie pokrewieństwo z rodziną Różyckich, która posiadała nieruchomości na terenie żoliborskiej Cytadeli. Brak jest także udokumentowanego potwierdzenia informacji o Franciszce Rygier, iż „pochodziła z rodziny uchodźców żydowskich z Czech”. Wiadomo, że jej ojciec Paweł urodził się w Kocku w rodzinie katolickiej.

Prawdą jest, że Julian potrafił powiązać swoje interesy z interesami żydowskich mieszkańców Pragi. Swoim szlachetnym postępowaniem potrafił zjednać sobie ich sympatię i uzyskać miano „Żydowskiego Króla Pragi”. Trzeba przyznać, że jego rzekomo żydowskie pochodzenie dobrze się do atmosfery Pragi wpisywało. Dla niektórych opracowań ujawnienie tej nieprawdy może okazać się teraz niewygodne.

Synowie Juliana (Władysław, Leon, Wacław) prowadzili interesy handlowe rywalizując z kupcami żydowskim, ale siłą rzeczy korzystali z towarów produkowanych przez rzemieślników i fabrykantów pochodzenia żydowskiego. Musieli także dobrze z nimi współżyć. W podobny sposób działalność prowadził mój ojciec Zbigniew, syn Władysława (przed wybuchem wojny miał trzy sklepy). Za uratowanie z zagłady jednego ze swoich znajomych (handlowca) i jego syna (studenta) otrzymał wraz z żoną Zofią medal „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata”. Na jego życzenie taki napis umieściliśmy na tablicy grobowca przy ich imionach. Emocjonalny tytuł Juliana jako „Żydowskiego Króla Pragi” i medal moich rodziców i spina i kończy pewną epokę życia społeczno-gospodarczego.

Witold Kaczyński i Jan Nowak

publicyści

Zdzisław Różycki

potomek Juliana Różyckiego

w liście do Laboratorium Reportażu

Druga połowa XIX w. – warszawska Praga staje się miejscem intensywnego rozwoju handlu i przeładunku towarów. Koncentruje się on głównie w obrębie ulic: Targowej, Ząbkowskiej, Brzeskiej, Kijowskiej. Targ na produkty żywnościowe odbywa się codziennie. Rynek pozostaje w rękach Żydów, którzy nadzorują handel mięsem i przetwórstwem mięsnym dla wojska, wielu z nich zajmuje się też sprzedażą koni i bydła. Handel i rzemiosło są źródłem utrzymania większości praskich Żydów.

1862 – zostaje uruchomiona linia kolejowa Warszawa-Petersburg, a cztery lata później Kolej Warszawsko-Terespolska, co otwiera przed warszawskimi kupcami ogromne możliwości rozwoju i wymiany handlowej z innymi częściami Imperium Rosyjskiego. Jednak ze względu na brak mostu kolejowego przez Wisłę towary docierają tylko na Pragę, dalej rozwożone są innymi środkami transportu. Praga staje się więc swego rodzaju dworcem przeładunkowym. Powstanie kolei sprzyja również rozwojowi sektora usługowego. Na Pragę zjeżdżają liczni przybysze spoza Warszawy, upatrujący tu możliwości szybkiego wzbogacenia się – hurtownicy, sklepikarze, przewoźnicy, restauratorzy. Jest wśród nich wielu Rosjan, co w znaczący sposób wpływa na charakter etniczny Pragi.

1864 – zostaje otwarty most Kierbedzia, który łączy Pragę z lewobrzeżną Warszawą. Ta inwestycja znacznie przyśpiesza rozwój Pragi i sprawia, że powstają tu większe niż dawniej, teraz częściej murowane, niż drewniane, budynki mieszkalne oraz coraz więcej zakładów przemysłowych.

Lata 70. XIX w. – Julian Józef Różycki, warszawski farmaceuta i społecznik, zaczyna skupować na Pradze parcele wraz z budynkami między ulicami: Targową, Ząbkowską, Brzeską i Kępną

5 grudnia 1874 – za kwotę 15 000 rubli J. J. Różycki kupuje posesję przy ul. Targowej 54.

27 grudnia 1874 – Różycki otrzymuje konsens na władanie placem o numerze hipotecznym 155-Praga, planuje wybudować na nim dom frontowy od ul. Targowej. W 1880 roku buduje jednak wąską kamienicę z oknami wychodzącymi na wnętrze placu.

Lipiec 1882 – bazar Różyckiego zostaje oficjalnie otwarty, ogrodzony żelazną bramą i opatrzony napisem „bazar” w języku polskim i rosyjskim, rozdzielonym wizerunkiem syreny. Zarządcą bazaru zostaje Manas Ryba.

1882 – zostaje zlikwidowane miejskie, uliczne targowisko na ul. Targowej. W lipcu kupcy przenoszą się na tereny dwóch prywatnych targowisk: bazaru Wiktora Dzierżanowskiego przy ul. Targowej 66 i bazaru Różyckiego przy ul. Targowej 54, który jeszcze nie nosi takiej nazwy

1895 – Julian Józef Różycki zakłada Towarzystwo Budowy i Eksploatacji Dróg Żelaznych Podjazdowych, którego pierwszym dużym projektem staje się budowa kolei wąskotorowej do Marek. Linia zostaje otwarta w 1896, a następnie przedłużona do Radzymina. Funkcjonuje do 1974 r.

1901 lub 1902 – na bazarze, tuż przy bramie wejściowej, zostaje ustawiony kiosk w formie wielkiego syfonu. Funkcjonuje do drugiej połowy lat 30. Sprzedawana jest w nim woda sodowa oraz słodycze.

28 czerwca 1914 – w Sarajewie zostaje zastrzelony austro-węgierski następca tronu, arcyksiążę Franciszek Ferdynand Habsburg. Staje się to pretekstem do wybuchu I wojny światowej. Ludność Warszawy, będąca wówczas poddanymi cara Imperium Rosyjskiego, zostaje wciągnięta w ten konflikt 1 22 sierpnia, gdy Niemcy wypowiadają wojnę Rosji. Od 6 sierpnia w stanie wojny z Rosją znajdują się też Austro-Węgry.

1 sierpnia 1914 – władze carskie wydają rozkaz wylania do kanałów wszystkiej wódki i spirytusu znajdujących się w monopolach państwowych. Dotyczy to również monopolu na Ząbkowskiej na Pradze, gdzie tłum rzuca się na spuszczany z cystern alkohol i pije go nawet wprost z rynsztoków. Upija się cała ulica, policja jest bezradna, burdy i awantury trwają kilka godzin.

1915 – trwająca wojna pogłębia pauperyzację ludności. W warszawskiej prasie pojawiają się apele o podjęcie walki z drożyzną. Szczególnie ceny mięsa sięgają niewiarygodnych kwot, na bazarach są jeszcze wyższe.

Sierpień 1915 – wojska niemieckie wkraczają na tereny Królestwa Polskiego i do Warszawy. Z okupowanych ziem tworzą Generał-Gubernatorstwo Warszawskie pod zarządem gen. Hansa von Beselera. Cofające się wojska carskie wysadzają trzy mosty, podpalają dworce na Pradze i niszczą wszystko, co mogłoby mieć jakąś wartość dla Niemców. Prażanie przeżywają prawdziwe dni grozy, brakuje wody, prądu, wszędzie pełno jest demolujących wszystko rosyjskich żołnierzy.

8 sierpnia 1915 – oddziały rosyjskie opuszczają Pragę. Po zniszczeniu mostu komunikacja między Pragą a lewobrzeżną Warszawą odbywa się przy pomocy wielkiego promu oraz prywatnych łodzi. Dla ich właścicieli przeprawa przez Wisłę staje się bardzo dochodowym interesem.

Lato – jesień 1915 – po wycofaniu się Rosjan ze stolicy walki zaczynają toczyć się na wschód od miasta. To powoduje napływ uchodźców z tych terenów na Pragę. Trudności w przekroczeniu Wisły sprawiają, że Praga staje się prawdziwym obozem przejściowym. Wśród uchodźców znaczny procent stanowią Żydzi.

22 sierpnia 1915 – władze niemieckie podtrzymują rosyjski zakaz sprzedaży spirytusu i wódki, a od 18 grudnia wprowadzają na terenie całego Generał-Gubernatorstwa Warszawskiego własny monopol 23 wódczany. Kupcom wytrąca to z ręki ważne źródło dochodów.

1915 – Niemcy w Warszawie masowo rekwirują żywność – nabiał, mięso, owoce – wszystko wysyłają do Berlina. Dodatkowo utrudniają dostawy żywności do miasta ustawiając kontrole na rogatkach. Chłopom przywożącym towar ze wsi (chleb, jajka, drób) rekwirują wszystko. Rodzimy handel utrudnia też pojawianie się coraz większej ilości niemieckich sklepów. Zwłaszcza Nowy Świat i Marszałkowska pełne są niemieckich szyldów

22 sierpnia 1915 – władze niemieckie podtrzymują rosyjski zakaz sprzedaży spirytusu i wódki, a od 18 grudnia wprowadzają na terenie całego Generał-Gubernatorstwa Warszawskiego własny monopol 23 wódczany. Kupcom wytrąca to z ręki ważne źródło dochodów.

1915 – Niemcy w Warszawie masowo rekwirują żywność – nabiał, mięso, owoce – wszystko wysyłają do Berlina. Dodatkowo utrudniają dostawy żywności do miasta ustawiając kontrole na rogatkach. Chłopom przywożącym towar ze wsi (chleb, jajka, drób) rekwirują wszystko. Rodzimy handel utrudnia też pojawianie się coraz większej ilości niemieckich sklepów. Zwłaszcza Nowy Świat i Marszałkowska pełne są niemieckich szyldów.

21 listopada 1915 – Komitet Obywatelski powołuje w Warszawie Zarząd Miasta, tym samym kończy się w stolicy epoka rozbiorowa. Zerwanie kontaktów z Cesarstwem Rosyjskim wpływa jednak radykalnie na sytuację handlarzy i przedsiębiorców. Przerwanie połączeń kolejowych sprawia, że z dnia na dzień tracą oni podstawę bytu. Na Pradze, będącej dotychczas „spichlerzem” Warszawy, zaczyna brakować żywności.

Styczeń 1916 – przez naprawiony most Kierbedzia ruszają pierwsze dorożki.

6 kwietnia 1916 – trwająca wojna wywołuje poważne problemy zaopatrzeniowe, również w Warszawie zaczyna brakować artykułów spożywczych. W związku z tym, niemieckie władze wprowadzają obowiązek zgłaszania przez stowarzyszenia i osoby prywatne zapasów żywności. Na własny użytek, bez konieczności informowania o tym władz, można mieć maksymalnie 6 funtów kartofli (ok. 3 kg), 10 funtów fasoli lub grochu, 10 funtów cukru, 8 funtów masła, 6 funtów słoniny i 5 funtów mydła na osobę. Za nieujawnienie lub fałszywe zgłoszenie grozi konfiskata żywności bez odszkodowania i grzywna. To w znaczący sposób utrudnia działalność handlarzy, którzy muszą ukrywać nadwyżki towaru.

1916 – w wyniku braku towaru i ograniczeń władz handel na bazarze Różyckiego zaczyna zamierać.

11-12 maja 1917 – w Warszawie trwają rozruchy, podczas których ludność demoluje sklepy. Wywołuje je 24 tragiczna sytuacja żywnościowa na terenach okupowanym przez wojska niemieckie. Przy zakupie artykułów spożywczych funkcjonuje system kartkowy, pozwalający kupić dziennie jedynie 15 dag chleba na osobę oraz 20 dag ziemniaków.

11 listopada 1918 – na stacji Rethondes pod Compiegne we Francji delegacja niemiecka podpisuje warunki zawieszenia broni. Od godziny 11:00 mają zostać przerwane wszystkie działania wojenne. Kończy się I wojna światowa. Warszawa staje się stolicą niepodległej Polski

23 listopada 1918 – odzyskanie niepodległości nie kończy kryzysu żywnościowego. Wobec poważnych trudności zaopatrzeniowych minister spraw wewnętrznych Stanisław Thugutt wydaje rozporządzenie zakazujące restauracjom i wszelkim jadłodajniom przyrządzania i sprzedaży więcej niż jednej potrawy mięsnej, a sklepom spożywczym i kolonialnym wystawiania artykułów spożywczych w witrynach. Zakazy te omijają handlarze bazarowi, którzy starają się zapewnić klientom pożądany towar.

  Kliknij, aby przeczytać więcej

Kalendarium


- Opracowanie Aleksandra Furtak i Joanna Wilczewska